Z plecakiem przez Gruzję w bieliźnie termoaktywnej GOtherm
Do Gruzji dotarliśmy autostopem przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Turcję z ogromną ilością wyposażenia. Wizja wyprawy rozciągnęła się nam z pierwotnego pół roku do co najmniej półtora, więc w naszych przeładowanych plecakach i torbie na kółkach znalazły się rzeczy na cztery pory roku – w tym kilkanaście sztuk bielizny termoaktywnej GOtherm. W wyborze firmy kierowałam się patriotyzmem lokalnym – jestem łodzianką w czwartym pokoleniu – i dobrą opinią firmy, która wspierała różne przedsięwzięcia turystyczne, w tym festiwal podróżników MediaTravel.
Człowieczej ręki ciepło, którą mi podano, przez lata noszę z sobą, już się nie wystudzi. – Stanisław Jerzy Lec
Bieliznę oddychającą dobrano nam o różnych fasonach, parametrach i z różnych dzianin, w kolorze czarnym, szarym, granatowym i czerwonym. Na mnie dopasowano długość nogawek i rękawów, gdyż jestem okrąglejsza i niższa a przy dobieraniu na szerokość rękawy miałam prawie do kolan. :-)
Czerwone koszulki od razu spodobały nam się do zestawu reprezentacyjnego razem z naszymi koszulkami projektu a część pozostałych od samego początku trasy trafiła do użytku.
Po przyjeździe do Gruzji część naszych bagaży zostawiliśmy u przyjaciela w Achalciche, żeby czekały na nas do wiosny. My zaś, z odchudzonymi o połowę plecakami, ruszyliśmy w drogę. Najpierw drogą przez przełęcz Goderdzi do Adżarii, gdzie przewędrowaliśmy przez górskie rejony w stronę tych nadmorskich a następnie przez środkowe rejony Gruzji. Na wędrówce z plecakami zeszła nam cała jesień, o bardzo ciepłych i krótkich dniach oraz znacznie chłodniejszych i wilgotnych nocach subtropików Morza Czarnego.
Pod koniec grudnia przenieśliśmy się na Płaskowyż Calkiński położony powyżej 1500 m n.p.m. – rejon zwany od czasów carskich zsyłek Kaukaską Syberią. Jest on uważany za najzimniejszy w Gruzji i akurat tutaj, w gościnnym domu u Mery Kwicjani, w Saqdrioni, osiedliśmy na całą zimę od czasu do czasu robiąc krótkie eskapady po okolicy.
Jako warstwa izolacyjna w chłodne dni bielizna GOtherm sprawdziła się przyzwoicie, chroniąc ciepła naszych ciał zarówno podczas wędrówek, jak i przebywania wewnątrz często niedogrzanych domów – najczęściej ogrzewane jest tylko jedno pomieszczenie, w którym wszyscy siedzą a pozostałe są wychłodzone.
Odzież termoaktywna GOtherm jest od początku wyprawy użytkowana przez nas codziennie jako pierwsza warstwa w różnych zestawieniach – z bawełnianymi koszulkami, polarami i kurtkami trekkingowymi. Ja swój zestaw najczęściej noszę z polarową kamizelką i jest to dla mnie ulubione i optymalne zestawienie. Z reguły na trasie więcej się pocę niż Artur, więc wolę mieć pod pachami dobre wietrzenie a to mi umożliwia kamizelka. Za to ręce i ramiona mi nie marzną, więc w cieplejsze zimowe dni także tak chodzę, tylko z polarowymi rękawiczkami na dłoniach.
Artur w cieplejsze jesienne dni na koszulkę termoaktywną zakładał bawełnianą z krótkim rękawkiem a w chłodniejsze coś z długim rękawem lub polar. On mało się poci a rękawów nie podciąga, chyba że do robienia sera. :-)
Ze względu na warunki – najpierw wędrówkowe, a potem sanitarne gruzińskiej prowincji, gdzie większość domów nie ma bieżącej wody i nasze ubrania muszą bez prania wytrzymywać kilka dni – bielizna GOtherm sprawdziła się dobrze zarówno zwykła, jak i antybakteryjna ze srebrną nicią. Artur dla sprawdzenia nosił przez cały tydzień koszulkę ze srebrem i nie wydzielał odstraszającego zapachu. :-)
Przy zestawie kilku sztuk na zmianę kwestia prania i schnięcia nie była aż tak bardzo priorytetowa, gdyż można wtedy poczekać na dogodniejsze warunki. Jeśli jest to możliwe staramy się prać w automatycznej pralce, bo po odwirowaniu schną błyskawicznie zarówno w domu przy piecu, jak i na mrozie. Wyprane ręcznie trzeba odciskać z wody a zarazem na tyle delikatnie, by nie nadwyrężyć, schną też dłużej niż odwirowane. Nie zagniatają się zbyt mocno, nie deformują, nie rozciągają ani nie kurczą. Po wypraniu wystarczy je dobrze strzepnąć. Pierzemy w czym popadnie – proszek, żel do mycia, szampon bez balsamu – i nie widzimy wielkich różnic.
Po kilku miesiącach wyprawy możemy uznać, że zarówno koszulki, jak i getry są całkiem wytrzymałe – w całości przetrwały pierwszą część wyprawy. Wprawdzie jedna z moich bluz trafiła się felerna i puszczała na szwach od samego początku, ale po zacerowaniu dziurek trzyma się dobrze. Jedynie szare koszulki trochę się zmechaciły. Najbardziej cienka, prążkowana z przedłużanym tyłem (tzw. dla rowerzystów), którą Artur dosyć intensywnie używał w cieplejsze jesienne i wiosenne dni.
Mnie dodatkowo bardzo cieszy to, że mimo mojego nawyku ciągłego podciągania rękawów mankiety nie porozciągały się za bardzo i trzymają formę. Dla takiego użytkownika jak ja powinna być bluza z rękawem ¾, gdyż lubię mieć łokieć zasłonięty a przedramiona i nadgarstek odkryte. :-)
Kolejna ważna kwestia to przechodzenie potu na zewnątrz i pozostawianie miłej, suchej warstwy przy ciele. Ja pocę się znacznie więcej i to zawsze jest dla mnie problem. Z tym koszulki GOtherm radzą sobie znośnie, chyba że tak się spocę, iż kark i część pleców mam całą mokrą. Wtedy, po zdjęciu plecaka, pozostaje mi poczekać aż wyschną, a schną bardzo szybko, lub zmienić na drugą.
Ponieważ mam wrażliwą skórę, więc bardzo istotnym dla mnie było czy koszulki będą przyjemne w dotyku i nie będą podrażniały skóry. Ten test przeszły – są miękkie i bardzo lubię w nich chodzić. Jedynie do tych ze srebrną nicią musiałam się dłużej przyzwyczajać, gdyż odbierałam je jako bardziej sztywne i mniej przyjemne w dotyku od pozostałych. Zauważyłam jednak, że po kilku praniach, zrobiła się trochę mniej sztywna i chętniej ją noszę. Poza tym są jakby luźniejsze i nie przylegają tak idealnie do ciała jak inne, ale to może kwestia dopasowania.
Getry termoaktywne sprawdziły się równie dobrze. Drugą połowę jesieni i całą zimę nosiliśmy je pod spodniami a ja czasami jako getry do tuniki lub spódnicy. Do tego w zimniejsze noce zakładaliśmy je też do spania. Nie uciskały i nie krępowały ruchów – chodziło i spało się nam w nich swobodnie. W nich także mankiety dolne okazały się odporne na rozciąganie.
Jedyne czego żałujemy to to, że nie wzięliśmy proponowanych nam koszulek z krótkim rękawem, gdyż byłyby jak znalazł na wiosnę i lato. Jednakże wtedy myśleliśmy, że do letnich upałów wrócimy do Polski. :-) Tak się jednak nie stało...
W związku z tym na wiosnę i lato zabraliśmy tylko niezbędne minimum z bielizny oddychającej GOtherm na wypadek chłodniejszych nocy i kapryśności górskiej pogody. Pozostałe, skoro potwierdziły swoją przydatność, posłużą nam jeszcze kolejnej jesieni i zimy. Ze swojego wyboru jesteśmy w pełni zadowoleni – podczas naszych wędrówek i w różnych okolicznościach okazały się spełniać zapewnienia producenta i nasze oczekiwania.
- Koszulki z długim rękawem, wykończone pod szyją lamówką w kolorze szarym, czarnym, czerwonym oraz antybakteryjne ze srebrną nicią (granatowe i czarna).
- Koszulki z długim rękawem, półgolf w kolorze szarym i czarnym.
- Getry termoaktywne w kolorze szarym, czarnym i granatowym.
- Koszulki szare prążkowane z przedłużanym tyłem (dla rowerzystów).
Publikowane w serwisie Oblicza Gruzji teksty, tłumaczenia, adaptacje, zdjęcia i grafiki mają swoich autorów. Jeśli chcesz je wykorzystać i/lub rozpowszechnić we fragmentach lub w całości, to zapoznaj się wcześniej z naszymi zasadami udostępniania treści.
Spodobało ci się? Podziel się z innymi...
- Kalosze trekkingowe, czyli mój komfort w wulkanizacji
- Kostur wędrowca, czyli kij podróżny
- Kręcisz - słuchasz, czyli empetrójka na korbkę
- Mooncup na księżycowe dni w podróży
- Paker doskonały, czyli jak się odnaleźć we własnym plecaku
- Trzy pory roku w merynosowych skarpetkach
- Z Alviką na wiatr
- Z plecakiem przez Gruzję w bieliźnie termoaktywnej GOtherm