Fridon - przyszliśmy na ten świat w gości

Byczek na tle swańskiej wieży, wioska UshguliCała historia wyprawy na Kaukaz pełna była synchroniczności i jakby prowadzenia za Ariadny kłębkiem. Jednakże spotkanie z Fridonem – gruzińskim malarzem, symbolikiem, pasterzem bydła – to był wstrząs dla mojej duszy i postrzegania rzeczywistości.

Znaczące spotkanie

Do Ushguli doprowadziły nas znaczące przypadki. Przez dwa miesiące szukaliśmy na Kaukazie tematu na film dokumentalny dla łódzkiej Filmówki (na zaliczenie roku przez Dominika – towarzyszącego mi w wyprawie studenta reżyserii). Wszystko było ciekawe, lecz nic nie ciągnęło “tak naprawdę”. Podjęliśmy desperacką próbę filmowania samego procesu podróży autostopem jako Drogi Życia i jej manifestacji. Próba ciekawa, jednakże warsztatowo poza klasyfikacją – mieliśmy kamerę, ale bez mikroportów nie można było nagrywać dobrych jakościowo rozmów z kierowcami. Droga do Ushguli, Górna Swanetia, GruzjaW drodze do najwyżej położonej gruzińskiej wioski podjęliśmy decyzję, że przerywamy poszukiwania tematu i wracamy do kraju. Kilka godzin później TEMAT znalazł nas sam…

Wiózł nas autostopem Wachtang Pilpani uczący śpiewać tradycyjne swańskie pieśni, a przy okazji pasjonat i przewodnik górski. Miał ze sobą dwóch Kanadyjczyków, których następnego dnia miał zabrać na wycieczkę do podnóży lodowca. Zostaliśmy także zaproszeni do uczestnictwa w całodniowej wędrówce i w gościnę do Ushguli, gdzie mieli zapewniony nocleg i suprę (biesiadę).

Obraz Fridona Nizharadze przedstawiający UshguliWidok obrazów w jadalni złapał nas za duszę, nie mogliśmy od nich oderwać oczu. Niesamowite swańskie wieże zatopione w poświacie błękitu… Brat malarza, Temraz, zobaczywszy nasze zainteresowanie zaprowadził nas do pracowni Fridona.

Uprzedził, że brat jest filozofem, odludkiem, nie lubi turystów i ogólnie jest dziwakiem. W pracowni staliśmy na miękkich nogach, wręcz wlepiając się w pełne symboliki i dziwnego języka obrazy. Oboje lubimy malarstwo symboliczne Fridy Kahlo, a tutaj zbieżność imion i podobne w wyrazie malarstwo. Byliśmy porażeni. Oniemiali wiedzieliśmy, że to jest nasz temat, którego tak długo szukaliśmy. Pojawiły się wątpliwości:

  • Jak przekonać filozofa – dziwaka, by pozwolił zrobić o sobie film?
  • Nawet nie wiedzieliśmy, jaki jest i jak się będzie z nim pracowało.
  • Kończyły nam się pieniądze i czas.

Pytań było wiele, ale my czuliśmy, że los nas tam doprowadził świadomie, a teraz czekaliśmy na pierwsze spotkanie z Fridonem…

Z Księgi Wypraw:

Fridon Nizharadze - malarz, symbolik, filozof z UshguliPodchodzi mężczyzna starszy, szczupły, niski. Mam zarzucony plecak na ramię. Wyciągam do niego rękę i mówię, że mam na imię Anna. Bierze moją dłoń, trzyma ją długo i patrzy mi w oczy. To jest te pierwsze 15 sekund, gdy wszystko się waży. Czuję się związana tym jego spojrzeniem. Czuję, że to na pewno Fridon…

Chce wziąć mój plecak, ale odmawiam. On się płoszy i pyta, czy już wyjeżdżam. Nadal przenikliwie mi patrzy w oczy. Odpowiadam, że dopiero przyjechałam… Wzrokiem przeszywa mi duszę na wskroś. Jestem pewna, że Fridon zgodzi się na robienie filmu. Jestem pewna, że będzie to dla nas ogromne przeżycie.

Świat symboli Fridona Nizharadze

Teimuraz Nizharadze i Lela Chartolani z dziećmiTemraz i jego rodzina są zdziwieni, że brat decyduje się wziąć udział w filmie. Na dodatek my nie mamy już czym zapłacić i sami zostajemy w tygodniowej gościnie. Pikanterii dodaje fakt, iż tego dnia – 7 października – są urodziny Dominika, więc śmiejemy się, iż Ten z Góry naszykował najlepszy prezent… Siedem dni od siódmego – to był naprawdę magiczny czas. Byliśmy na 2200 metrów, w najwyższej gruzińskiej wiosce Ushguli, gdzie czas się zatrzymał w pół drogi między średniowieczem a współczesnością.

Z Księgi Wypraw:

Swański byczekIdziemy w góry z Fridonem po stado bydła. Pasą się samodzielnie, czasami potrafią zajść bardzo daleko i Fridon wypatruje je przez lornetkę. Mamy niesamowitą frajdę wędrując ze stadem krów i byków, co chwila powiększającym się o kolejne. Młody byczek podchodzi i nadstawia się do głaskania. Ma wilgotną czarną mordę i śliczne oczy. Śmiejemy się, że nawet bydło potrzebuje czułości. Wieczór spędzamy przy kolacji i rozmowie z Fridonem. I znowu kolejne objawienie – to, co mówi Fridon jest tak bliskie sercu… Jego sposób postrzegania świata, religii i ekologii zmusza do myślenia.

Jeden z symbolicznych obrazów Fridona (2)
Jeden z symbolicznych obrazów Fridona (1)
Jeden z symbolicznych obrazów Fridona (4)

[…] I znowu kolejna noc pełna Fridonowych obrazów. Święty Jerzy przebija smoka, lecz nie zdoła go do końca przebić nigdy… kultura Wschodu przetrwa… Chrześcijaństwo nie zdoła zapanować nad całym światem.

[…] Patrzę w oczy Fridona i mam wrażenie, że zagłębiam się w inny świat. Fridon opowiada, a potem idzie na górę i przynosi obraz, który nazywa swoim wkładem w chrześcijaństwo. Krzyż złożony z pięciu oddzielnych obrazów pełnych symboli, tematycznych warstw. Nie da się go oglądać, trzeba go czytać, interpretować, trzeba mu pozwolić wejść w siebie… Za każdym spojrzeniem dostrzegam, co innego. Odwracam wzrok i patrzę ponownie – znowu nowe szczegóły, obraz żyje swoim życiem. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś równie porażającego duszę. Słowa Fridona dopełniają obraz. Bez nich trudno go oglądać.

Fridon w pracowni ze swoimi obrazamiPrzenosimy się do Fridonowej pracowni, pełna spontaniczność i otwartość. Wszystko, co mówi Fridon staje się wykładem. Mieszają się wizje i proroctwa. Zagłada, apokalipsa… znowu spojrzenie w oczy i… ginę we wszechświecie Fridonowego postrzegania. Kolejny obraz – gigantyczna mapa nieba, na niej dziecko – mężczyzna. Środek galaktyki nie w pępku, lecz w jądrach – to zalążek nowego życia. Dominik w transie filmowania. Fridon w transie mówienia. Ja w transie słuchania i patrzenia. Jeszcze kolejne obrazy i rysunki – wizje się mieszają. Kobieta, wszędzie kobieta – jako sacrum i jako profanum.

Niszczycielska i uwodzicielska, kobieta – matka, kobieta – wróg… upragniona i przerażająca, odpychająca i wabiąca, demon i anioł… kobiecość przeklęta i wyniesiona na ołtarze.

We śnie z otwartymi oczami

Z Księgi Wypraw:

Ushguli - widok z góry, Górna Swanetia, GruzjaWdrapujemy się wysoko ponad wioskę, z góry wspaniała panorama. Słońce nas rozgrzewa, a wiatr przygania delikatne chmurki. Nad nami przelatują gigantyczne orły, by majestatycznie zniknąć za górami. Znaleźliśmy się w świecie baśni, mitów, w świecie archetypów – co dalej? Tu mieszają się wątki wszystkich pradawnych kultur – Swanetia jest dziwnym tyglem.

[…] Temraz opowiada, czemu Fridon się nie ożenił. Podobno szukał idealnej kobiety, tak bardzo upragnionej, ale widocznie tak przerażającej – skoro nie znalazł. Stała się jego wyidealizowaną obsesją.

Portrety Fridona Nizharadze[…] Autsajder, filozof, wizjoner, artysta dla niektórych wioskowy szaleniec. Fridon opowiada o wojsku, w którym spędził trzy lata. O tym jak bardzo niszczy duszę. Potem o komunizmie, który dzielił ludzi, na tych, co z “nami” i tych, którzy “przeciwko nam”. Jak bardzo indywidualizm był niebezpieczny w świecie ludzi, którzy powinni być jak z matrycy, jak przez kalkę. On, Bułhakow, Wysocki, Okudżawa, i wielu innych bardziej wrażliwych, bardziej postrzegających świat zostawało wyrzucanych poza nawias, trafiało na leczenie psychiatryczne. Leczenie z wrażliwości? Dominik filmuje, a Fridon rozpościera ręce i udaje orła. Przykłada listek do oka, przedrzeźniając kamerę, uśmiecha się i… znowu widzę tylko oczy.

Jeden z symbolicznych obrazów Fridona (3)[…] W nocy mam sen. Tak realny, że wydaje mi się, że jestem przebudzona. Widzę nad sobą twarz Fridona. Rozmywa się – raz widzę wyraźniej, raz słabo. Próbuję ogniskować wzrok. Wczoraj mówiliśmy o telepatii – wręcz czuję, że to telepatyczna rozmowa. Widzę Fridona oczy i czoło. Oczy przewiercają mnie na wylot. Na czole pojawiają się rogi byka podobne do tych, które są na drzwiach wieży i niektórych świątyń. Twarz Fridona zmienia się w mordę czarnego byka, zostają tylko oczy.

[…] Dzisiaj pierwszoplanowa polityka. Fridon mówi:
– Komunizm dał ludziom ziemię, ale powiedział – oddajcie plony. Komuniści dali ludziom morze, ale powiedzieli – oddajcie ryby.

[…] Fridon mówi:
– Wincenty van Gogh uciął sobie ucho, a ja wyrwę sobie oko. Posadzę w nim roślinę . Jak myślicie – będzie rosła? Chciałbym zbudować aquatorium i chronić endemityczne rośliny Kaukazu. Ten świat ginie. To bezmyślne wycinanie drzew. Bez drzew będziemy Nikim…

Spotkanie z Fridonem – takich spotkań się nie zapomina. Teraz z perspektywy dwóch lat widzę całą złożoność tego spotkania. Powstał film, równie mistyczny jak sam Fridon. Uchwycił tylko maleńki skrawek jego duszy. Fridon w nim pyta:
– Chrystus żeniłsa?
Fridon Nizharadze przed domem, UszguliI po chwili dodaje:
– Ja dumaju szto on żeniłsa.

A Ushguli? Wieś zanurzona w mitach. A swański pogrzeb i spotkanie Dawida, Konstantyna i Salomona? A sny z pogranicza rzeczywistości i rzeczywistość z pogranicza snów?

I ostatnie słowa Fridona z filmu Dominika:

Dochodzę do tego, że to nie rzeczywistość, a przywidzenie…
Przyszliśmy na ten świat w gości. Tymczasowo. Na krótką chwilę. To przywidzenie, to sen.
Znajdujemy się we śnie… z otwartymi oczami.

Portret literacki Fridona Niżaradze powstał na podstawie zapisków w Dzienniku Wyprawy z 7-15 października 2006.