Multimedialna biblioteczka wędrownego mola cyfrowego

Kto czyta książki, żyje podwójnie.
Umberto Eco

Jestem uzależniona od książek i materiałów źródłowych, mam ciągłą potrzebę czytania, poszukiwania informacji, sprawdzania i porównywania. Z równym zacięciem badam baśniowe krainy jak i cykl rozwojowy motyla. Dlatego wielomiesięczna wyprawa połączona z intensywnym pisaniem tekstów do obszernego tematycznie serwisu internetowego wręcz wymusiła zaopatrzenie się w odpowiedni sprzęt i przygotowanie posiadanych materiałów w taki sposób, by można było z nich łatwo korzystać także w drodze.

Tablet z multimedialną biblioteką podróżnąZe sprzętem było to w miarę proste – technicyzacja i miniaturyzacja w dzisiejszych czasach są dla mnie wręcz objawieniem. Pamiętam jak jeszcze niedawno dźwigałam sporo książek i przewodników w plecaku a kilka lat później segregator płyt z audiobookami i cd-player. Pierwsza empetrójka i aparat cyfrowy wywołały we mnie niesamowitą ekscytację i dały poczucie wolności edukacyjnej. Teraz mając do tego mały tablet (z dołączaną klawiaturą dla większej wygody przy pisaniu) i trochę kart pamięci (w naszym przypadku jeszcze dyski przenośne, bo materiałów mamy sporo) możemy zabrać ze sobą całkiem pokaźną cyfrową bibliotekę multimedialną.

Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi. – Wiesław Myśliwski

Książki o GruzjiPrzygotowanie jej – porządkowanie, sortowanie, kompresowanie i digitalizowanie materiałów – zajęło znacznie więcej czasu. Potrzebne książki trzeba było sfotografować strona po stronie a następnie obrobić i złożyć z powrotem w całość, tym razem w formacie cyfrowym. Był to najbardziej pracochłonny etap, bo sfotografowanie jednej, 500-stronicowej książki zajmowało około godziny i wymagało sporej cierpliwości i koordynacji – aparat na statywie, odpowiednie światło, równe rozkładanie książki i przytrzymywanie kartek w tym samym położeniu. Można też wykorzystać skaner, ale przy grubych książkach łatwo jest je zniszczyć przy rozkładaniu i także nie trwa to o wiele krócej.

Digitalizacja książek na wyprawęW ten sposób Przemek, Artur oraz nasi przyjaciele, którzy włączyli się w akcję pomocy, zrobili łącznie kilkaset książek, które uznałam za potrzebne do pracy, wartościowe lub po prostu ważne dla mnie osobiście np. prawie cała kolekcja książek Carla Gustawa Junga.

Bibliotekarz [obraz Giuseppe Arcimboldo]Zbiór uzupełniły materiały archiwalne z różnych bibliotek i serwisów internetowych, m.in. książki dotyczące Kaukazu w języku polskim, rosyjskim i angielskim, stare zdjęcia i ilustracje oraz filmy dokumentalne. Prawdziwą perełką okazały się dzienniki polskich zesłańców podróżujących i pracujących w XVIII i XIX w. na Kaukazie. Dużo materiałów dostaliśmy też od znajomych i osób o pokrewnych zainteresowaniach.

Wymagało to ogromnego nakładu pracy, jednakże dzięki temu większość potrzebnych materiałów będziemy mieć pod ręką. :-)

Kim się stajemy, zależy od tego, co czytamy, kiedy zakończymy już standardową edukację. Najlepszym uniwersytetem ze wszystkich jest kolekcja książek. – Thomas Carlyle

Migawki z wyprawy

Kontakt z autorem