Wiejski bazarek w Kuszi

Wybieramy się na sobotni, dłuższy spacer. Chcemy poczuć klimat wiejskiego bazaru w odległym o 10 km Kuszi1. Przepiękny dzień, słońce grzeje a przedwczoraj spadły śnieg połyskuje jeszcze świeżością. Cieszy nas, że nic nie jedzie, jeszcze nie chcemy łapać żadnego samochodu. Napawamy się widokami, wdychamy zapach nadciągającej wiosny, chociaż bocianie gniazda jeszcze puste. Wszystko pokryte białością, ale za jakiś czas zieloność wybuchnie z dnia na dzień. Nie możemy ruszyć w stronę jeziora Parawani2, bo przełęcz zasypana śniegiem – trzeba czekać i znaleźć sobie ciekawe zajęcia.

Droga główna między polami, z przodu wioska Aiazma

Wychodzimy z gruzińsko-greckiej wioski a przed nami trzy kolejne ormiańskie: Ajazma3, Nardewani4 i Kuszi1 – ta, w której jest bazar. Za Ajazmą schodzimy z głównej, asfaltowej drogi – teraz już tylko szutrowe, pełne dziur, na wpół zamarzłego błota i krowich placków.

Droga lokalna wiejska do Kushi

Spacer radosny a oczy dookoła głowy. Widoki ośnieżonych gór a na równinnych połaciach płaskowyżu osadzone wioseczki tworzące z polami malowniczą, choć teraz szaro-białą mozaikę na prawie bezdrzewnym tle. Słońce skrzy na śniegu a nieliczne chmury rzucają cienie na szczyty. Pozwalamy się inspirować temu, co po drodze – malowniczo stojący, nowiuśki wychodek, sterta suszącego się nawozu na opał, baran patrzący na nas z ciekawością. Zresztą z wzajemną ciekawością, bo i my mu się przyglądamy jak przeżuwa źdźbło siana w pysku.

Bocianie gniazdo na drzewieSuszony nawóz do opalania w piecu, wioska ormiańska
Nowy wychodek na świeżym powietrzuBaran patrzący na nas z ciekawością

Potem malowniczy płotek upcyklingowy z fragmentów starych, metalowych łóżek i drzwi samochodowych. Tutaj robione z biedy, ale myślę, że jakiś pomysłowy, ekologiczny designer mógłby z tego zrobić “sztukę” i to całkiem niebanalną, bo wplecioną w nurt “życie po życiu dla starych gratów”.

Płot z drzwi samochodowych i starych łóżek

Gołębie siedzące równym szeregiem na dachu a obok kapuściane poletko, na którym w podobnych szeregach wystają spod śniegu korzenie pozostałe po ścięciu kapusty, tworzące najeżone, kapuściane rżysko na śniegu...

Gołębie siedzące na dachuKapuściane poletko zimą

Przed nami niecałe 4 kilometry – zatrzymuje się kierowca i proponuje podwózkę. Chwila rozmowy i już bazar – z daleka widać, że jest niewielki. Do tego teraz zimą w połowie opustoszały – więcej sprzedających niż kupujących a część straganów w ogóle pusta. Za to można pokonwersować o polityce i wymienić najnowsze ploteczki. Towarzystwo wieloetniczne: Gruzini, Azerowie, Ormianie, Tatarzy, Grecy pontyjscy. Jeden z mężczyzn pyta:
– Czy znasz drugi taki kraj, w którym tyle narodowości żyje ze sobą “mirno”?
Cieszą mnie jego słowa, choć doskonale wiem, że to “mirno” w świetle gruzińskiej historii to trochę na wyrost.

Przywitanie na bazarze w Kushi

Oglądamy, rozmawiamy, przyjmujemy zaproszenia w gościnę do Azera z Marneuli i Ormian z Tbilisi – jak nas nogi poniosą to pewnie się spotkamy...

Na bazarze głównie ciuchy i żywnościowo-chemiczny miszmasz – żadnych wyrobów czy produktów regionalnych, bo te każdy robi w domu lub wymienia się z sąsiadami. Niektóre kobiety odwracają się tyłem gdy chcemy fotografować – część z kobiecej próżności, czyli “jak ja dzisiaj wyglądam”, część z lęku, bo ten mały handelek na poły nielegalny.

Wiejski bazar w Kushi

Przystajemy przed prosiakami w bagażniku – Mery prosiła by dowiedzieć się o cenę. Mają takie śmieszne, twarde ryjki. Potem oglądamy bryły soli z kopalni w Armenii, taką sól uwielbiają zwierzęta...

Ormianin sprzedający sól dla zwierząt
Mężczyźni na wozie odjeżdżają z bazaru

Obejrzeliśmy wszystko i zbieramy się do powrotu. Jeszcze żegnamy się z dyrektorem bazarku, który nas zaprasza do siebie jak przyjdziemy kolejny raz do Kuszi – żona pokaże nam jak piecze się ormiański chleb lawasz. Dodaje, że Ormianie to także “gostipriimnyj narod”.

Gdy opuszczamy Kuszi od razu dostajemy potwierdzenie tych słów – zatrzymuje się przy nas samochód z Ormianinem za kierownicą. Murad jedzie do swojej siostry w... Edikilisi i do tego zna Mery. Znowu wychodzi na to, że Gruzja to mały kraj, w którym co krok natykasz się na znajomych znajomych.

Pożegnanie z Kushi

  • 1. a. b. gruz. კუში – k’ushi
  • 2. gruz.ფარავანი ტბა – paravani t’ba
  • 3. gruz. აიაზმა – aiazma
  • 4. gruz. ნარდევანი – nardevani
  • sponsor odzieży
    Alvika - producent odzieży i sprzętu turystycznego, logo
  • sponsor odzieży
    Donna - producent bielizny termoaktywnej GOtherm, logo Gotherm

Migawki z wyprawy

Kontakt z autorem