O piecach "tone" i wypiekaniu chleba w Gruzji
Smak chleba, którym dzielimy się wspólnie, nie ma sobie równego...
– Antoine de Saint-Exupéry
Gruzja to jeden z nielicznych krajów, gdzie większość chleba piecze się w tradycyjny sposób tak jak przed wiekami, czyli w piecach tone. Nawet w dużych miastach, na nowoczesnych osiedlach, a wręcz przy prawie każdym bloku, funkcjonuje maleńka piekarenka zaspokajająca potrzeby mieszkańców. Ręcznie, nie maszynowo, robiony chleb – aromatyczny i gorący – ma niepowtarzalny smak daleki od komercyjnych, marketowych “dmuchańców”. Pachnie i smakuje bez polepszaczy, bo i po prawdzie niewiele do niego potrzeba – mąka, woda, sól i gliniany, chlebowy piec.
W większych piekarenkach pieczenie chleba połączone jest z gimnastyką. Aby bochenki shoti znalazły się na ściankach gorącego tone trzeba zanurkować w głąb pieca i je równomiernie poprzylepiać. W piekarniach spotyka się sporo młodych mężczyzn zajmujących się wyrabianiem chleba i jego pieczeniem. W przydomowych piecach chlebowych piecze się jednorazowo kilka chlebów, a w tych wielkich nawet kilkadziesiąt i to one wymagają gibkości całego ciała a nie tylko rąk. :-)
Jest jeszcze pytanie – jak chleb trzyma się pionowych ścianek? Odpowiedzi trzeba szukać we właściwościach glinianego pieca i w temperaturze, którą osiąga. Do pieczenia chleba piec tone należy rozgrzać do odpowiednio wysokiej temperatury, żeby chleb trzymał się ścianek. Musi być też odpowiednia jakość i spoistość ciasta a to, jak mawiają mistrzowie tego fachu, przychodzi z czasem i doświadczeniem.
Dopóki piec gorący, dopóty wrzucaj weń chleby.
– przysłowie gruzińskie
Jaki jest gruziński chleb?
Chrupki, dość cienki, łatwy do rwania rękami, ze skórką pachnącą aromatycznie w zależności od drewna użytego przy nagrzewaniu tone. Idealny do wszystkich potraw a dodający smaku nawet najprostszym. Wystarczy go na gorąco zjeść z serem i gałązkami świeżej zieleniny.
W klasycznej recepturze do tonis puri nie potrzeba niczego prócz wody, mąki i soli. W innych odmianach dodaje się masło, jajka i drożdże (np. w chlebku nazuki).
Produkty na chleb gruziński szoti:
- zakwas: 300 g mąki,
- ciasto: mąka pszenna (1 kg), pół łyżeczki soli.
Przygotowanie zakwasu:
Proces przygotowania zacząć 3 dni wcześniej.
- Zmieszać 100 g mąki i 100 ml ciepłej wody – powinna być konsystencja gęstej śmietany. Odstawić na dobę w ciepłym miejscu, czasem przemieszać.
- Jak pojawią się pęcherzyki dodać koleją porcję mąki i wody, rozmieszać i odstawić na kolejną dobę.
- Procedurę powtórzyć jeszcze raz.
- Kiedy masa podwoi swoją objętość podzielić na połowę i jedną część włożyć do naczynia i nakryć je przepuszczającym powietrze materiałem lub przykrywką z dziurkami, żeby zakwas oddychał. Drugą połowę wykorzystać od razu.
Przygotowanie ciasta na shoti:
- Zarobić ciasto z przesianej mąki, zakwasu i 250 ml ciepłej wody. Wyrabiać około 15 minut, dodać soli, przemieszać jeszcze raz, zrobić kulę, posypać po wierzchu maka i odstawić w ciepłe miejsce na 8-10 godzin np. na noc.
- Rano mąki na wierzchu ciasta już nie będzie gdyż się wchłonie. Wyrobić ciasto ponownie, nakryć ściereczką i odstawić jeszcze na 2 godziny.
- Rozdzielić ciasto na kawałki około 200 g i zrobić kule. Każdą kulę rozwałkować w okrągłą, owalną, sierpowatą lub podłużną formę o grubości około 1 cm.
- Gliniany piec powinien być bardzo mocno rozgrzany. Należy do niego “zanurkować” i specjalnym uchwytem przykleić ciasto do gorącej ścianki. Piecze się aż do rumianej skórki i zdejmuje specjalnym pogrzebaczem zaczepiając o dziurkę w środku. Potem przykrywa się chlebki ściereczką aby nie obsychały.
Jest także rada dla tych, którzy nie mają glinianego pieca chlebowego. Można do maksymalnie rozgrzanego piekarnika włożyć dwie czyste cegły a na nich ułożyć ciasto, które w trakcie pieczenia trzeba trochę spryskać wodą. Można eksperymentować z różnymi glinianymi formami.
Z Księgi Wypraw:
Stajemy nie wiedząc, w którą stronę pójść, rozglądamy się dookoła i dostrzegamy młodego mężczyznę z bykiem na powrozie. Tłumaczy nam drogę i idziemy razem rozmawiając o tym i owym. Częstuje nas cukierkami a ja daję mu naszą zakładkę. Po dwóch, może trzech kilometrach zaprasza nas do siebie do domu na “przekąskę i odpoczynek”. Przystajemy na to myśląc, że po godzinie ruszymy dalej. Nie jest to nam pisane, gdyż trafiamy do cudownie gościnnego domu, z którego wcale nie tak łatwo będzie wyjść. :-)
Żona naszego gospodarza – Chatuna szybko szykuje prawdziwą ucztę: lobio, lobiani, sok jagodowy, ser, sałatka pomidorowa, mnóstwo czekoladek i ciastek, a na koniec wspaniałe, czerwone wino. Zaczynają się toasty i rozmowy. Oglądamy albumy o Swanetii i tragedii 1987 roku, rodzinne precjoza – oprawione w srebro rytualne rogi do picia wina i dwustuletni kindżał. Robimy mnóstwo zdjęć a od ilości wypitego wina zaczyna nam się lekko kręcić w głowie. W końcu przystajemy na przerwę w podróży skuszeni propozycją obserwacji procesu wypieku świeżego shoti i innych przysmaków.
Razem z Chatuną i Dżabą (są w gościach u mamy Dżaby, tutejszej nauczycielki matematyki, a na co dzień mieszkają w Tbilisi) idziemy na spacer biorąc ich 7-miesięcznego synka o ogromnych, piwnych oczach. Dziecko jest prześliczne – nie można wręcz od niego oderwać oczu. Cudownie się uśmiecha i wyciąga do nas ręce.
Potem siedzimy w ogrodzie i odpoczywamy czekając na gorącą wodę do umycia głów i obiecane robienie przysmaków. Woda do mycia została nagrzana na piecu i wlana od góry do bojlera. Do łazienki dostajemy świeczkę (nie ma chwilowo prądu) oraz instrukcję obsługi prysznica. Kąpiel jest ogromną przyjemnością a nasze głowy wreszcie czyste i pachnące.
W międzyczasie przy piecu dojrzewa ciasto na chaczapuri i chleb szoti. Idziemy rozpalić w piecu tone, a następnie obserwujemy przygotowania kolacji. Tym, że nie ma prądu nikt się nie przejmuje – kiedyś będzie – może jutro?
Gospodyni – Chatuna – szykuje masę serową do chaczapuri i “żarjenych kartoszek z serem”. Będzie też wspaniała sałatka pomidorowo-paprykowa z zieleniną, świeże szoti, oczywiście ser i wino oraz ziemniaki w mundurkach.
Asystujemy jeszcze w lepieniu i pieczeniu zarówno chaczapuri jak i szoti obserwując całą procedurę i robiąc zdjęcia. Dobrze rozgrzany piec, na którego dno wrzucono wcześniej drewno, już czeka na pierwsze podłużne bochenki. Pieką się kilkanaście minut, wychodzą chrupkie, gdzieniegdzie osmalone, pachnące dymem i gałązkami aromatycznych krzewinek rzuconymi do środka na palące się w piecu niby ognisko. Dzień kończymy wspaniałą ucztą przy świecach i miłymi rozmowami o życiu, historii, legendach i zwyczajach...
O różnicy między chlebem wypiekanym tradycyjnie a chlebem chemiczne "polepszonym" w artykule Każda podróż ma smak chleba - refleksje osobiste i recenzja książki "Przekaz jedzenia, czyli co nas odżywia?" Fritz-Alberta Poppa.
Publikowane w serwisie Oblicza Gruzji teksty, tłumaczenia, adaptacje, zdjęcia i grafiki mają swoich autorów. Jeśli chcesz je wykorzystać i/lub rozpowszechnić we fragmentach lub w całości, to zapoznaj się wcześniej z naszymi zasadami udostępniania treści.
Spodobało ci się? Podziel się z innymi...
Anna Janicka-Galant
- autorka
- autorka zdjęć
- Aczma - adżarska lasagne
- Adżapsandali, czyli bakłażanowy misz-masz
- Bakłażanowe "języki teściowej" - samo słodkie czy samo gorzkie
- Bakłażanowe czółna faszerowane serem
- Bakłażanowe krążki z orzechową nutą
- Bakłażanowe zawijasy po gruzińsku
- Bakłażanowy kawior, czyli pasty z pieczonych bakłażanów
- Bakłażany faszerowane ryżem z warzywami
- Bakłażany w pomidorach i pieczarkach
- Bakłażany zapiekane z jajkami i mądrala Hodża Nasreddin
- Banany zapiekane z migdałami
- Buraki faszerowane warzywami
- Chaczapuri adżarskie u Starszyny
- Chaczapuri na zielono
- Chaczapuri, czyli serowy chleb
- Ciasto herbaciane
- Cygara orzechowe, czyli ciasteczka z duchem wu-wei
- Czachochbili wegetariańskie, czyli "bażantówa z warzyw"
- Czadi imeretyńskie pieczone w keci na liściach
- Czerwona kapusta po gruzińsku - na szlakach starożytnych wędrówek
- Cziri z hurmy, czyli suszone girlandy
- Cziszdwari - mczadi serowe z Kodorskiego Wąwozu
- Cziszdwari Leli, czyli serowy kwiatek
- Cziżi-biżi - jajeczny miszmasz
- Domowe wędzenie serów w Gruzji
- Domowy ser gruziński na chaczapuri
- Doszorwa - zupa na maconi
- Dynia pieczona i gotowana - jesienno-zimowe przekąski
- Dyniowo-orzechowy smakołyk Arkadija
- Dżondżoli - kiszone kwiatostany kłokoczki
- Elardżi ziemniaczane po swańsku
- Fasola podsmażana, czyli smak prostoty
- Gomi - kaszka o smaku gruzińskiej tradycji
- Gozinaki - przysmak zaklinający szczęście
- Gruzińska sałatka warzywna
- Gruzińskiego wina smak
- Gupta z czerwonej fasoli
- Gwezeli - guryjskie pierożki z jajkiem i serem
- Imeretyński szafran, czyli przyprawowe kwiatki
- Jabłka pieczone na keci - zimowy deser
- Jajecznica z orzechami po gruzińsku
- Jajka faszerowane orzechami
- Kapusta kiszona na czerwono po gruzińsku
- Kaurma z ziemniaków
- Kawa po batumsku
- Kawa po królewsku z Achalciche
- Kikliko - kogucie grzanki-obsmażanki
- Kirkażi - sałatka z czerwonej fasoli
- Kiszmisziani - rodzynkowe ciasteczka
- Konfitura jarzębinowa Leli z Uszguli
- Konfitura z pigwy u Nazi w Muchati
- Kulki ziemniaczane z orzechami
- Kweri - wytrawne pierogi megrelskie
- Letni sos jeżynowo-winogronowy, czyli słodko-kwaśno-ostry smak Imeretii
- Lipowa herbatka u Leli
- Lobiani na patelni u Mery
- Lobio z czerwonej fasoli
- Malachto - fasola szparagowa w adżarskich klimatach
- Maliny z migdałami
- Marchewkowe łódeczki z orzechowym farszem
- Mczadersy - kukurydziane fusion inspiracje
- Mczadi adżarskie wypiekane na keci
- Mczadi kukurydziane - placuszki gruzińskie
- Mczadi kukurydziano-fasolowe
- Nazuki - chaszurski chlebek gościnności
- O piecach "tone" i wypiekaniu chleba w Gruzji
- Orzechowy przekładaniec a'la baklawa
- Pałeczki serowe po megrelsku
- Pchal-lobio z brukselką
- Pchali - warzywna kreatywność w orzechowym sosie
- Pieczarki duszone z orzechami
- Pierożki orzechowe z planety Kaukaz
- Podłużne lobiani, czyli fasolowa bagietka z Gori
- Postne kotlety fasolowe
- Pęczki z pora, czyli potrawa dla gadułów
- Ruski barszcz po gruzińsku, czyli zupa polityczna
- Sałatka buraczana Heleny Amiradżibi
- Sałatka ze smażonej papryki po meschetyjsku
- Ser domowy odciśnięty z przedłużoną trwałością
- Sinori u Taliko - adżarskie rulony naleśnikowe
- Soko-chinkali u Lii w Achalciche
- Soko-sulguni - grzyby zapiekane w "kiecy"
- Strączki fasoli z duszoną cebulą i jajkami
- Surówka z kiszonej kapusty z orzechami
- Swańska sałatka z buraka liściowego
- Swańska sól - legendarna mieszanka ziołowa z górskich łąk Swanetii
- Szakarlama z migdałem - ciasteczka pachnące starym Tbilisi
- Szeczamandi zielone, czyli pora na pora
- Słodka zielona papryka z gruzińskim sosem orzechowym
- Tkemali, ałycza i mirabelka - śliwkowi krewniacy w gruzińskim sosie
- Tolma wegetariańska, czyli liściaste zawijańce u Żużuny w Batumi
- Wariacje z zielonej fasolki po gruzińsku
- Zapiekaniec selerowo-ziemniaczany - inspiracja z motylami
- Ziemniaczany smak prostoty
- Zimowa herbatka z gałązek krzewów owocowych