Soko-chinkali u Lii w Achalciche
Chinkali (gruz. ხინკალი – khink’ali) to jedna z najbardziej znanych potraw gruzińskich obok chaczapuri i szaszłyków. W każdym miasteczku są domy chinkali a na niemal każdej imprezie rodzinnej obowiązkowo pojawiają się na stole. Podczas poprzedniego pobytu w Gruzji, w 2007 roku, również w Achalciche, ogromnym półmiskiem chinkali świętowałam z Przemkiem i z gruzińskimi przyjaciółmi 60-te urodziny Awto – wtedy były to tradycyjne, najpopularniejsze, z mięsnym nadzieniem. Awto też był pierwszym, od którego usłyszałam jak robi się owe sakiewkowate, gruzińskie pierożki. Chinkali robiła wtedy jego synowa, ale wspomniał, że siekaniem mięsa i wyrabianiem ciasta najczęściej zajmują się mężczyźni, podczas gdy kobiety zwykle formują, lepią i gotują.
Kiedy dowiedziałam się jeszcze w Polsce, że istnieje też wegetariańska odmiana chinkali – z grzybami, zwana soko-khink'ali – postawiłam sobie za cel, by je w Gruzji koniecznie spróbować. Nie spodziewałam się jednak, że spełni się to już w pierwszych dniach pobytu w Gruzji i do tego w Achalciche – w mieście, w którym w ogóle po raz pierwszy zetknęłam się z tą gruzińską potrawą.
Do rodzinnego domu chinkali trafiamy przypadkiem pytając w sąsiednim sklepiku o śmietanę. Podczas gdy sprzedawca przekłada nam wspaniałą, świeżą, wiejską i gęstą śmietanę wprost z dużego kubełka do mniejszego pojemniczka, drugi mężczyzna stojący w sklepie zaczyna nas wypytywać skąd jesteśmy, co robimy w Gruzji i gdzie się zatrzymaliśmy.
– U Awtandila Naskidaszwili – odpowiadamy.
– O, ja też jestem Naskidaszwili a Awto to mój krewniak.
Za chwilę dowiadujemy się też, że Medgar jest właścicielem sąsiadującego ze sklepikiem domu chinkali (gruz. ხინკლის სახლი – khink’lis sakhli). Pytam o soko-chinkali – pewnie, że robią. Od razu rzucam propozycję skosztowania go oraz sfotografowania i opisania procesu jego wytwarzania. Medgar z miejsca zaprasza nas i pyta, czy chcemy dzisiaj spróbować. Odpowiadamy, że przyjdziemy jutro. Jeszcze prowadzi nas do lokalu po wąskich schodkach w dół – gdyby nie szyld łatwo byłoby go przeoczyć – by uzgodnić z żoną naszą wizytę i sesję fotograficzną.
Wnętrze duże – trzy sale: jedna większa, druga trochę mniejsza schowana za kotarą i trzecia kameralna, ukryta i z wejściem od kuchni, dla specjalnych gości. Wystrój siermiężny i pewnie pamiętający jeszcze czasy sowieckie – niby nic szczególnego, ale jeszcze nie wiemy, że w kuchni jest kucharka robiąca jedne z najlepszych chinkali w Achalciche.
Kolejnego dnia razem z naszym achalcyskim cicerone zjawiamy się w domu chinkali jego krewniaka na obiecane soko-chinkali – to dla nas, bo dla Awto będą maleńkie chinkali z suszonym mięsem.
W kuchni panuje rodzinna atmosfera – jakieś ciotki i babki piją herbatkę przy stoliku pod ścianą, czasem kręcą się dzieci. Mężczyzna sieka i szykuje mięso na nadzienie, młoda kobieta miażdży czosnek w ręcznej maszynce do mielenia, starsza zarobione ciasto przepuszcza przez szybko obracający się, metalowy wałek, który je zlepia i błyskawicznie wałkuje, co znacznie przyspiesza przygotowanie ciasta. Lia mówi, że czasami robi nawet 1500 chinkali dziennie – dla niej to nie problem, bo robi je od wielu lat i wprawę ma ogromną.
Jakie ciasto? Gładkie, spoiste i elastyczne – musi utrzymać sporą porcję wilgotnego nadzienia i się nie porwać.
Wielkość? Od maleńkich, wycinanych szklanką, jak dla Awto z suszonym mięsem aż po takie o 25-centymetrowej średnicy ciastowego krążka. Nasze soko-chinkali są pośrodku stawki.
Gotowe chinkali przypominają sakiewki wypełnione soczystym nadzieniem. Formuje się je w specjalny sposób – krążki ciasta po nałożeniu na nie nadzienia zawija się do góry, “zaszczypuje” tworząc jakby zakładki, na koniec zalepia się główkę, żeby nic nie wyciekło. Wprawną kucharkę poznaje się po ilości zakładek – niektóre potrafią zrobić nawet 25 a Awto wspomina o magicznych siedemnastu. Lia błyskawicznie przebiera palcami – raz, dwa, trzy i pierożek zalepiony a po nim kolejny i kolejny... Po kilku minutach już gotowe – te mięsne dla Awto i te grzybowe dla nas.
Te akurat soko-chinkali mają nadzienie z pieczarek, ale można je zrobić także z grzybów leśnych, a w szczególności z maślaków – wtedy byłoby więcej soczystej masy i tego tak lubianego “rosołku”, który po nagryzieniu pierożka trzeba delikatnie wysączyć przed zjedzeniem reszty.
Uformowane chinkali trafiają do garnków z osolonym wrzątkiem, trochę się gotują i po kilku minutach są wyławiane. Grzybowe gotują się trochę krócej.
Przepis na soko-khinkali
Składniki:
- mąka pszenna (dobrej jakości) – 3 szklanki,
- woda ciepła – ⅔ szklanki lub tyle, ile się wgniecie,
- sól.
- pieczarki lub grzyby leśne – ½ kg,
- ser sulguni (opcjonalnie – uwypukla smak) – 100 g,
- cebula – 3 sztuki,
- czosnek, przyprawy, natka kolendry (kilka gałązek) – według własnych preferencji.
Przygotowanie:
- Z mąki, wody i soli zagnieść twarde ciasto. Wyrabiać aż przestanie się kleić do rąk. Podobnie w Polsce robi się ciasto na pierogi.
- Z ciasta zrobić wałek, pociąć go na kawałki, które należy rozwałkować na cieniutkie placuszki średnicy ok. 15 cm.
- Grzyby i cebulę pokroić i obsmażyć na oleju, posolić i przyprawić do smaku, ostudzić. Dodać drobno pokrojoną zieleninę i ewentualnie, dla uwypuklenia smaku, starty na tarce ser sulguni.
- Krążki ciasta nadziewać grzybowym farszem i zalepiać.
- Gotować 7-10 minut we wrzącej, osolonej wodzie.
Chinkali gotowe. Idziemy do salki dla specjalnych gości, w której jest tylko jeden, ale za to duży stół. Na stół trafia też sos czosnkowy będący tak naprawdę zawiesiną ze świeżo wyciśniętego czosnku oraz miseczka maconi, bez którego chinkali byłyby troszeczkę gołe. Do tego jeszcze świeżo mielony, aromatyczny pieprz i dzbanek gruzińskiego wina.
Kiedy poczujesz w ustach kwaskowaty smak maconi staniesz się dzieckiem ziemi gruzińskiej. – Jewgienij Jewtuszenko
Jak jeść? Najlepiej rękami – widelec psuje zabawę. Chwytamy się za grubiały supełek chinkalowej sakiewki a drugą ręką podtrzymujemy. Potem wystarczy nadgryźć rancik sakiewki, wysączyć sos i zjeść resztę. Zgrubiałą główkę można zjeść lub nie – kwestia tradycji lub preferencji. Polane czosnkowym sosem i matsoni smakuje wspaniale. Palce lizać – w przenośni i dosłownie, bo przy jedzeniu rękami bez tego się nie obejdzie. :-)
Publikowane w serwisie Oblicza Gruzji teksty, tłumaczenia, adaptacje, zdjęcia i grafiki mają swoich autorów. Jeśli chcesz je wykorzystać i/lub rozpowszechnić we fragmentach lub w całości, to zapoznaj się wcześniej z naszymi zasadami udostępniania treści.
Spodobało ci się? Podziel się z innymi...
- Aczma - adżarska lasagne
- Adżapsandali, czyli bakłażanowy misz-masz
- Bakłażanowe "języki teściowej" - samo słodkie czy samo gorzkie
- Bakłażanowe czółna faszerowane serem
- Bakłażanowe krążki z orzechową nutą
- Bakłażanowe zawijasy po gruzińsku
- Bakłażanowy kawior, czyli pasty z pieczonych bakłażanów
- Bakłażany faszerowane ryżem z warzywami
- Bakłażany w pomidorach i pieczarkach
- Bakłażany zapiekane z jajkami i mądrala Hodża Nasreddin
- Banany zapiekane z migdałami
- Buraki faszerowane warzywami
- Chaczapuri adżarskie u Starszyny
- Chaczapuri na zielono
- Chaczapuri, czyli serowy chleb
- Ciasto herbaciane
- Cygara orzechowe, czyli ciasteczka z duchem wu-wei
- Czachochbili wegetariańskie, czyli "bażantówa z warzyw"
- Czadi imeretyńskie pieczone w keci na liściach
- Czerwona kapusta po gruzińsku - na szlakach starożytnych wędrówek
- Cziri z hurmy, czyli suszone girlandy
- Cziszdwari - mczadi serowe z Kodorskiego Wąwozu
- Cziszdwari Leli, czyli serowy kwiatek
- Cziżi-biżi - jajeczny miszmasz
- Domowe wędzenie serów w Gruzji
- Domowy ser gruziński na chaczapuri
- Doszorwa - zupa na maconi
- Dynia pieczona i gotowana - jesienno-zimowe przekąski
- Dyniowo-orzechowy smakołyk Arkadija
- Dżondżoli - kiszone kwiatostany kłokoczki
- Elardżi ziemniaczane po swańsku
- Fasola podsmażana, czyli smak prostoty
- Gomi - kaszka o smaku gruzińskiej tradycji
- Gozinaki - przysmak zaklinający szczęście
- Gruzińska sałatka warzywna
- Gruzińskiego wina smak
- Gupta z czerwonej fasoli
- Gwezeli - guryjskie pierożki z jajkiem i serem
- Imeretyński szafran, czyli przyprawowe kwiatki
- Jabłka pieczone na keci - zimowy deser
- Jajecznica z orzechami po gruzińsku
- Jajka faszerowane orzechami
- Kapusta kiszona na czerwono po gruzińsku
- Kaurma z ziemniaków
- Kawa po batumsku
- Kawa po królewsku z Achalciche
- Kikliko - kogucie grzanki-obsmażanki
- Kirkażi - sałatka z czerwonej fasoli
- Kiszmisziani - rodzynkowe ciasteczka
- Konfitura jarzębinowa Leli z Uszguli
- Konfitura z pigwy u Nazi w Muchati
- Kulki ziemniaczane z orzechami
- Kweri - wytrawne pierogi megrelskie
- Letni sos jeżynowo-winogronowy, czyli słodko-kwaśno-ostry smak Imeretii
- Lipowa herbatka u Leli
- Lobiani na patelni u Mery
- Lobio z czerwonej fasoli
- Malachto - fasola szparagowa w adżarskich klimatach
- Maliny z migdałami
- Marchewkowe łódeczki z orzechowym farszem
- Mczadersy - kukurydziane fusion inspiracje
- Mczadi adżarskie wypiekane na keci
- Mczadi kukurydziane - placuszki gruzińskie
- Mczadi kukurydziano-fasolowe
- Nazuki - chaszurski chlebek gościnności
- O piecach "tone" i wypiekaniu chleba w Gruzji
- Orzechowy przekładaniec a'la baklawa
- Pałeczki serowe po megrelsku
- Pchal-lobio z brukselką
- Pchali - warzywna kreatywność w orzechowym sosie
- Pieczarki duszone z orzechami
- Pierożki orzechowe z planety Kaukaz
- Podłużne lobiani, czyli fasolowa bagietka z Gori
- Postne kotlety fasolowe
- Pęczki z pora, czyli potrawa dla gadułów
- Ruski barszcz po gruzińsku, czyli zupa polityczna
- Sałatka buraczana Heleny Amiradżibi
- Sałatka ze smażonej papryki po meschetyjsku
- Ser domowy odciśnięty z przedłużoną trwałością
- Sinori u Taliko - adżarskie rulony naleśnikowe
- Soko-chinkali u Lii w Achalciche
- Soko-sulguni - grzyby zapiekane w "kiecy"
- Strączki fasoli z duszoną cebulą i jajkami
- Surówka z kiszonej kapusty z orzechami
- Swańska sałatka z buraka liściowego
- Swańska sól - legendarna mieszanka ziołowa z górskich łąk Swanetii
- Szakarlama z migdałem - ciasteczka pachnące starym Tbilisi
- Szeczamandi zielone, czyli pora na pora
- Słodka zielona papryka z gruzińskim sosem orzechowym
- Tkemali, ałycza i mirabelka - śliwkowi krewniacy w gruzińskim sosie
- Tolma wegetariańska, czyli liściaste zawijańce u Żużuny w Batumi
- Wariacje z zielonej fasolki po gruzińsku
- Zapiekaniec selerowo-ziemniaczany - inspiracja z motylami
- Ziemniaczany smak prostoty
- Zimowa herbatka z gałązek krzewów owocowych